środa, 9 października 2013

Rozdział 6.

Doszliśmy pod duży dom. Harry sam otworzył drzwi i weszliśmy. Nikogo nie było, cisza.
-Siadaj tam  -wskazał ręką na dużą kanapę w salonie. Usiadłam. Dom był wielki, ładny i wyglądał na bogaty. Ale czyj to dom ? Harry wszedł do jakiegoś pokoju i zamknął za sobą drzwi. Wstałam i zaczęłam rozglądać się po salonie. Podeszłam do szafki stojącej w rogu, w rogu leżało zdjęcie... Zdjęcie Harry'ego ?
Usłyszałam kroki, ktoś schodził po schodach. Szybko usiadłam na kanapie. W wejściu do salonu pojawiłam się młoda dziewczyna, nie wygląda ona na wiele starszą ode mnie.
-Kim ty jesteś ?! -zapytałam z krzykiem.
-J..ja... -nie wiedziałam co powiedzieć, prawdopodobnie jestem w jej domu. Harry gdzieś poszedł. Nie wiem co mam robić -ja tu jestem z Harrym...
-Z Harrym ? - zdziwiła się i podeszła do mnie.
-Tak z Harrym -z jej oczu spłynęło kilka łez.
-Gdzie on jest ? -zapytała.
-Tam wszedł -pokazałam palcem na drzwi do których wszedł.
-Tam ?
-Tak - trochę zaskoczyło mnie to gdy powiedziałam jej, że jestem tu z Harrym, bardzo dziwnie na to zareagowała. Ciekawe kto to jest. Stała i patrzyła się na mnie. Czułam się lekko skrępowana.
-Coś się stało ? -zapytałam cicho, patrząc jej w oczy.
-Nie... ja przepraszam, że tak się patrzę, ale po prostu nie mogę uwierzyć... -przerwała. Drzwi z pokoju do, którego wszedł Harry, otworzyły się. To on. Podszedł do nas, dziewczyna od razu rzuciła się mu na szyję.
-Harry ! -pisnęła. Cały czas bardzo płakała.
-Gemma -powiedział cicho, bez żadnych emocji -Diana, idziemy ! -rozkazał.
Szybko ruszyłam w stronę drzwi. Odwróciłam się w ich stronę, dziewczyna nie chciała puścić Harry'ego, a on nie odzywał się i w końcu odepchnął od ją siebie.
***
-Harry, kto to był ? -zapytałam bardzo cicho, kiedy odpalał samochód.
-To nikt ważny -odpowiedział patrząc na drogę. Jeśli nikt ważny to dlaczego się na niego rzuciła ? I po co byliśmy w tym domu ? Całą drogę jechaliśmy w ciszy. Podjechaliśmy pod jakieś stare garaże, w okolicy nie było żadnego domu, ani innego budynku. Zatrzymał się. Otworzył drzwi , wysiadł i obkrążył samochód po czym otworzył mi drzwi. Wysiadłam.
Złapał mnie za rękę i pociągnął za garaż. Stało tam dwóch mężczyzn, byli ubrane w czarne skórzane kurtki, wyglądali dosyć strasznie. Byli jakoś w wieku Harry'ego może trochę starsi. Podeszliśmy do nich. Harry się z nimi przywitał.
-To jest Diana ? -zapytał jeden z nich, miał niebieskie oczy i blond włosy, z pewnością były farbowane bo miał lekkie odrosty.
-Tak, macie się nią dobrze zająć.
-Co ?! -krzyknęłam, drugi z nich zaczął się śmiać. Miał jasno brązowe włosy. Wyglądał na bardzo miłego. Harry uśmiechnął się do mnie.
-Ja muszę wyjechać załatwić swoje sprawy, a ty zostaniesz z nimi -wyjaśnił. Dlaczego tak po prostu nie mogę wrócić do domu ? - Przy nich będziesz bezpieczna.
Podszedł do mnie, przytulił mnie. Czy on już teraz mnie z nimi zostawia ? Nie zdążyłam zapytać bo już odchodził i szedł w stronę samochodu.
-Chodź, nie bój się -powiedział blondyn -Nazywam się Niall.
-A ja Louis -odezwał się drugi, uśmiechnęłam się.

***
Doszliśmy pod mój dom. Musieliśmy iść na piechotę przez trzy godziny, zmęczyłam się. Umówiliśmy się, że spakuje swoje rzeczy i wrócimy do domu Harry'ego. Niall i Louis byli bardzo mili, po drodze rozmawialiśmy o tym jak znalazłam się u Harry'ego. Chyba za dużo im nie powiedział, nie wiem czy dobrze zrobiłam, że ja im powiedziałam.

środa, 2 października 2013

Rozdział 5.

Złapał mnie za kant koszulki, ale odepchnełam go nogą i uciekłam pod drzwi. Szepnęłam za klamkę. Zamknięte.
-Kochanie nie uciekaj, chodź do mnie.
Podszedł do mnie i przycisnął do drzwi. Nasze klatki dotykały się. Chciałam uwolnić się od niego, ale nie dałam rady.
-Puść mnie ! -krzyczałam, z moich oczu leciały łzy. Byłam zmęczona tym wszystkim. Obiecał, że nic mi nie zrobi.
-Chciałem zobaczyć twoje nagie ciało, ale skoro uciekasz zrobimy coś więcej -zaśmiał się.
Moje oczy powoli zamykały się. Czułam, że tracę kontrole.

Obudziły mnie promienie słoneczne wpadające przez okno. Zakryłam oczy ręką. Leżałam na łóżku. Miałam na sobie ubrania Harry'ego, wszystko było w porządku. Nie wiem dlaczego, wczoraj zemdlałam, ale to pewnie uratowało mnie od dotyku Harry'ego, a może i czegoś gorszego. Ale on mógł zrobić ze mną co chciał w czasie kiedy spałam.  Wstałam z łóżka, ubrałam moje szpilki, z przedwczorajszej imprezy. Musiałam wyglądać trochę dziwnie, bo miałam w końcu, luźną koszulkę i dresy Harry'ego, a do tego szpilki.
Wzięłam swoją torebkę i otworzyłam drzwi. Rozejrzałam się, czy Harry'ego nie ma nigdzie wokoło. Nie było. Ruszyłam, moje buty zaczęły stukać o podłogę i trochę mi przeszkadzały. Nie przemyślałam tego. Ściągnęłam je i złapałam w rękę, po czym szybko podbiegłam do drzwi wyjściowych. Cholera zamknięte. Chciałam uciec.
Podbiegłam do okna, było uchylone. Przesunęłam kwiatki, które na nim stały. Dom Harry'ego był duży i bardzo ładny. Wszystkie ściany były w ciemnych kolorach, na ścianach nie wisiały żadne obrazy. Było pusto, oprócz mebli.
Otworzyłam okno. Byłam na parterze więc było nisko. Skoczyłam. W ciągu dwóch dni już dwa razy skakałam z okna. To wszystko przez tą cholerną imprezę.
Biegłam przed siebie. Szpilki które trzymałam, przeszkadzały mi trochę więc wyrzuciłam je. Ulice były puste.
Usłyszałam krzyki.
-Diana stój ! -to był Harry.
Biegłam, nie zatrzymywałam się. Chciałam mu uciec.
Zwolniłam, zmęczyłam się. Bieganie na boso, nie jest przyjemne.
Poczułam, że jest nie daleko. W pewnej chwili złapał mnie za biodra i podniósł do góry. Zarzucił mnie na ramię, nie miałam siły się z nim szarpać.
-Czemu uciekłaś ? -byliśmy już nie daleko domu. Nie wiem co mam mu odpowiedzieć, chciałam po prostu wrócić do domu. Rodzice strasznie się o mnie martwią.
-Muszę zadzwonić do rodziców -powiedziałam nie odpowiadając mu.
-Nie martw się twoi rodzice myślą, że jesteś u Zoe - odparł -a jej rodzice myślą, że ona u ciebie.
Doszliśmy pod dom, Harry otworzył drzwi. Weszliśmy do środka.
Harry rzucił mnie na kanapę i usiadł obok mnie. Lekko zakręciło mi się w głowie, kiedy Harry zrzucał z ramion.
-Jedziemy zaraz.
-Gdzie ? -zapytałam, mieliśmy jechać wczoraj, ale Harry miał gościa. Brzydzę się go, on tak po prostu zamówił sobie dziwkę, kiedy ja byłam w domu.
-Zobaczysz, zabieram cię gdzieś. Wczoraj byłem zajęty więc pojedziemy dzisiaj -na jego ustach pojawił się uśmieszek.
-Zawieziesz mnie do domu ? -powiedziałam z małą nadzieją, że tak się stanie. To nie możliwe, ale warto spytać.
-Nie -odpowiedział wrednie, wstał i podszedł do szafy. Wyciągnął z niej jakieś ubrania.
-Ubierz się -rzucił je w moim kierunku. Wzięłam je do ręki, były to czarne legginsy i sweter. Były bardzo ładne i zadbane. Ciekawe do kogo należą...
Wstałam i poszłam do łazienki. Chciałam je zamknąć, ale Harry pociągnął za drzwi.
-Co ty robisz ?
-Idę do łazienki -odpowiedział i otworzył szerzej drzwi.
-Umm, okej -skoro chciał iść pierwszy to niech idzie ja zaczekam.
-Z tobą -złapał mnie za nadgarstek i pociągnął z powrotem do łazienki. Weszłam, a on zamknął za mną drzwi. Co on chce zrobić ? Ja muszę się przebrać, a przy nim tego nie zrobię.
Stałam i przyglądałam mu się co robi, on podszedł bliżej prysznica i patrzył się na mnie.
-Na co czekasz ? -zapytał i podniósł jedną brew. Na co mam czekać ? -przebieraj się.
-Nie -nie miałam zamiaru się przy nim rozbierać.
-Przebieraj -powtórzył -nie mamy czasu.
-Ale odwróć się -zrobił to co mu powiedziałam.
Szybko zciągnęłam jego koszulkę którą wciąż miałam na sobie i nałożyłam sweter. To samo zrobiłam ze spodniami.
-Już -powiedziałam do Harry'ego, on momentalnie się odwrócił. Podałam mu jego rzeczy -dziękuje.
-Pięknie wyglądasz -przygryzł wargę. Zarumieniłam się.
-Musimy jutro pojechać po twoje ubrania.
Popatrzyłam w lustro, wyglądałam potwornie, nie miałam na sobie makijażu, włosy rozczochrane. Nigdzie tak nie wyjdę.
-Harrym która godzina ? -zapytałam go, on wyciągnął z kieszeni swój telefon i spojrzał na ekran.
-Trzynasta -odpowiedział. I ciągle się mi przyglądał.
-Harry ja muszę umyć zęby -uśmiechnął się. Wyciągnął z szuflady kosmetyczkę i podał mi ją.
Otworzyłam ją, było w niej mnóstwo kosmetyków, lakierów do paznokci i nowa szczoteczka do zębów. Wyciągnęłam ja i odpakowałam. Skąd on ma te rzeczy i te ubrania ?
Szybko umyłam zęby i rozczesałam włosy. Harry wyszedł z łazienki.
Zamknęłam za nim drzwi, bo musiałam skorzystać z toalety i poszłam do niego. Stał przy drzwiach wyjściowych.
Podbiegłam do niego. Był już gotowy.
-Harry, ale ja nie mam butów...
Sięgnął do szafki która stała u progu drzwi i wyjął parę conversów.
Nałożyłam je i podziękowałam. Wyszliśmy.

Droga minęłą bardzo szybko, jechaliśmy przez drogę przez którą nigdy nie jechałam. Trochę się bałam.
Harry stanął pod wielkim białym domem. Wyszedł z samochodu, otworzył mi drzwi i wysiadłam.