środa, 9 października 2013

Rozdział 6.

Doszliśmy pod duży dom. Harry sam otworzył drzwi i weszliśmy. Nikogo nie było, cisza.
-Siadaj tam  -wskazał ręką na dużą kanapę w salonie. Usiadłam. Dom był wielki, ładny i wyglądał na bogaty. Ale czyj to dom ? Harry wszedł do jakiegoś pokoju i zamknął za sobą drzwi. Wstałam i zaczęłam rozglądać się po salonie. Podeszłam do szafki stojącej w rogu, w rogu leżało zdjęcie... Zdjęcie Harry'ego ?
Usłyszałam kroki, ktoś schodził po schodach. Szybko usiadłam na kanapie. W wejściu do salonu pojawiłam się młoda dziewczyna, nie wygląda ona na wiele starszą ode mnie.
-Kim ty jesteś ?! -zapytałam z krzykiem.
-J..ja... -nie wiedziałam co powiedzieć, prawdopodobnie jestem w jej domu. Harry gdzieś poszedł. Nie wiem co mam robić -ja tu jestem z Harrym...
-Z Harrym ? - zdziwiła się i podeszła do mnie.
-Tak z Harrym -z jej oczu spłynęło kilka łez.
-Gdzie on jest ? -zapytała.
-Tam wszedł -pokazałam palcem na drzwi do których wszedł.
-Tam ?
-Tak - trochę zaskoczyło mnie to gdy powiedziałam jej, że jestem tu z Harrym, bardzo dziwnie na to zareagowała. Ciekawe kto to jest. Stała i patrzyła się na mnie. Czułam się lekko skrępowana.
-Coś się stało ? -zapytałam cicho, patrząc jej w oczy.
-Nie... ja przepraszam, że tak się patrzę, ale po prostu nie mogę uwierzyć... -przerwała. Drzwi z pokoju do, którego wszedł Harry, otworzyły się. To on. Podszedł do nas, dziewczyna od razu rzuciła się mu na szyję.
-Harry ! -pisnęła. Cały czas bardzo płakała.
-Gemma -powiedział cicho, bez żadnych emocji -Diana, idziemy ! -rozkazał.
Szybko ruszyłam w stronę drzwi. Odwróciłam się w ich stronę, dziewczyna nie chciała puścić Harry'ego, a on nie odzywał się i w końcu odepchnął od ją siebie.
***
-Harry, kto to był ? -zapytałam bardzo cicho, kiedy odpalał samochód.
-To nikt ważny -odpowiedział patrząc na drogę. Jeśli nikt ważny to dlaczego się na niego rzuciła ? I po co byliśmy w tym domu ? Całą drogę jechaliśmy w ciszy. Podjechaliśmy pod jakieś stare garaże, w okolicy nie było żadnego domu, ani innego budynku. Zatrzymał się. Otworzył drzwi , wysiadł i obkrążył samochód po czym otworzył mi drzwi. Wysiadłam.
Złapał mnie za rękę i pociągnął za garaż. Stało tam dwóch mężczyzn, byli ubrane w czarne skórzane kurtki, wyglądali dosyć strasznie. Byli jakoś w wieku Harry'ego może trochę starsi. Podeszliśmy do nich. Harry się z nimi przywitał.
-To jest Diana ? -zapytał jeden z nich, miał niebieskie oczy i blond włosy, z pewnością były farbowane bo miał lekkie odrosty.
-Tak, macie się nią dobrze zająć.
-Co ?! -krzyknęłam, drugi z nich zaczął się śmiać. Miał jasno brązowe włosy. Wyglądał na bardzo miłego. Harry uśmiechnął się do mnie.
-Ja muszę wyjechać załatwić swoje sprawy, a ty zostaniesz z nimi -wyjaśnił. Dlaczego tak po prostu nie mogę wrócić do domu ? - Przy nich będziesz bezpieczna.
Podszedł do mnie, przytulił mnie. Czy on już teraz mnie z nimi zostawia ? Nie zdążyłam zapytać bo już odchodził i szedł w stronę samochodu.
-Chodź, nie bój się -powiedział blondyn -Nazywam się Niall.
-A ja Louis -odezwał się drugi, uśmiechnęłam się.

***
Doszliśmy pod mój dom. Musieliśmy iść na piechotę przez trzy godziny, zmęczyłam się. Umówiliśmy się, że spakuje swoje rzeczy i wrócimy do domu Harry'ego. Niall i Louis byli bardzo mili, po drodze rozmawialiśmy o tym jak znalazłam się u Harry'ego. Chyba za dużo im nie powiedział, nie wiem czy dobrze zrobiłam, że ja im powiedziałam.

środa, 2 października 2013

Rozdział 5.

Złapał mnie za kant koszulki, ale odepchnełam go nogą i uciekłam pod drzwi. Szepnęłam za klamkę. Zamknięte.
-Kochanie nie uciekaj, chodź do mnie.
Podszedł do mnie i przycisnął do drzwi. Nasze klatki dotykały się. Chciałam uwolnić się od niego, ale nie dałam rady.
-Puść mnie ! -krzyczałam, z moich oczu leciały łzy. Byłam zmęczona tym wszystkim. Obiecał, że nic mi nie zrobi.
-Chciałem zobaczyć twoje nagie ciało, ale skoro uciekasz zrobimy coś więcej -zaśmiał się.
Moje oczy powoli zamykały się. Czułam, że tracę kontrole.

Obudziły mnie promienie słoneczne wpadające przez okno. Zakryłam oczy ręką. Leżałam na łóżku. Miałam na sobie ubrania Harry'ego, wszystko było w porządku. Nie wiem dlaczego, wczoraj zemdlałam, ale to pewnie uratowało mnie od dotyku Harry'ego, a może i czegoś gorszego. Ale on mógł zrobić ze mną co chciał w czasie kiedy spałam.  Wstałam z łóżka, ubrałam moje szpilki, z przedwczorajszej imprezy. Musiałam wyglądać trochę dziwnie, bo miałam w końcu, luźną koszulkę i dresy Harry'ego, a do tego szpilki.
Wzięłam swoją torebkę i otworzyłam drzwi. Rozejrzałam się, czy Harry'ego nie ma nigdzie wokoło. Nie było. Ruszyłam, moje buty zaczęły stukać o podłogę i trochę mi przeszkadzały. Nie przemyślałam tego. Ściągnęłam je i złapałam w rękę, po czym szybko podbiegłam do drzwi wyjściowych. Cholera zamknięte. Chciałam uciec.
Podbiegłam do okna, było uchylone. Przesunęłam kwiatki, które na nim stały. Dom Harry'ego był duży i bardzo ładny. Wszystkie ściany były w ciemnych kolorach, na ścianach nie wisiały żadne obrazy. Było pusto, oprócz mebli.
Otworzyłam okno. Byłam na parterze więc było nisko. Skoczyłam. W ciągu dwóch dni już dwa razy skakałam z okna. To wszystko przez tą cholerną imprezę.
Biegłam przed siebie. Szpilki które trzymałam, przeszkadzały mi trochę więc wyrzuciłam je. Ulice były puste.
Usłyszałam krzyki.
-Diana stój ! -to był Harry.
Biegłam, nie zatrzymywałam się. Chciałam mu uciec.
Zwolniłam, zmęczyłam się. Bieganie na boso, nie jest przyjemne.
Poczułam, że jest nie daleko. W pewnej chwili złapał mnie za biodra i podniósł do góry. Zarzucił mnie na ramię, nie miałam siły się z nim szarpać.
-Czemu uciekłaś ? -byliśmy już nie daleko domu. Nie wiem co mam mu odpowiedzieć, chciałam po prostu wrócić do domu. Rodzice strasznie się o mnie martwią.
-Muszę zadzwonić do rodziców -powiedziałam nie odpowiadając mu.
-Nie martw się twoi rodzice myślą, że jesteś u Zoe - odparł -a jej rodzice myślą, że ona u ciebie.
Doszliśmy pod dom, Harry otworzył drzwi. Weszliśmy do środka.
Harry rzucił mnie na kanapę i usiadł obok mnie. Lekko zakręciło mi się w głowie, kiedy Harry zrzucał z ramion.
-Jedziemy zaraz.
-Gdzie ? -zapytałam, mieliśmy jechać wczoraj, ale Harry miał gościa. Brzydzę się go, on tak po prostu zamówił sobie dziwkę, kiedy ja byłam w domu.
-Zobaczysz, zabieram cię gdzieś. Wczoraj byłem zajęty więc pojedziemy dzisiaj -na jego ustach pojawił się uśmieszek.
-Zawieziesz mnie do domu ? -powiedziałam z małą nadzieją, że tak się stanie. To nie możliwe, ale warto spytać.
-Nie -odpowiedział wrednie, wstał i podszedł do szafy. Wyciągnął z niej jakieś ubrania.
-Ubierz się -rzucił je w moim kierunku. Wzięłam je do ręki, były to czarne legginsy i sweter. Były bardzo ładne i zadbane. Ciekawe do kogo należą...
Wstałam i poszłam do łazienki. Chciałam je zamknąć, ale Harry pociągnął za drzwi.
-Co ty robisz ?
-Idę do łazienki -odpowiedział i otworzył szerzej drzwi.
-Umm, okej -skoro chciał iść pierwszy to niech idzie ja zaczekam.
-Z tobą -złapał mnie za nadgarstek i pociągnął z powrotem do łazienki. Weszłam, a on zamknął za mną drzwi. Co on chce zrobić ? Ja muszę się przebrać, a przy nim tego nie zrobię.
Stałam i przyglądałam mu się co robi, on podszedł bliżej prysznica i patrzył się na mnie.
-Na co czekasz ? -zapytał i podniósł jedną brew. Na co mam czekać ? -przebieraj się.
-Nie -nie miałam zamiaru się przy nim rozbierać.
-Przebieraj -powtórzył -nie mamy czasu.
-Ale odwróć się -zrobił to co mu powiedziałam.
Szybko zciągnęłam jego koszulkę którą wciąż miałam na sobie i nałożyłam sweter. To samo zrobiłam ze spodniami.
-Już -powiedziałam do Harry'ego, on momentalnie się odwrócił. Podałam mu jego rzeczy -dziękuje.
-Pięknie wyglądasz -przygryzł wargę. Zarumieniłam się.
-Musimy jutro pojechać po twoje ubrania.
Popatrzyłam w lustro, wyglądałam potwornie, nie miałam na sobie makijażu, włosy rozczochrane. Nigdzie tak nie wyjdę.
-Harrym która godzina ? -zapytałam go, on wyciągnął z kieszeni swój telefon i spojrzał na ekran.
-Trzynasta -odpowiedział. I ciągle się mi przyglądał.
-Harry ja muszę umyć zęby -uśmiechnął się. Wyciągnął z szuflady kosmetyczkę i podał mi ją.
Otworzyłam ją, było w niej mnóstwo kosmetyków, lakierów do paznokci i nowa szczoteczka do zębów. Wyciągnęłam ja i odpakowałam. Skąd on ma te rzeczy i te ubrania ?
Szybko umyłam zęby i rozczesałam włosy. Harry wyszedł z łazienki.
Zamknęłam za nim drzwi, bo musiałam skorzystać z toalety i poszłam do niego. Stał przy drzwiach wyjściowych.
Podbiegłam do niego. Był już gotowy.
-Harry, ale ja nie mam butów...
Sięgnął do szafki która stała u progu drzwi i wyjął parę conversów.
Nałożyłam je i podziękowałam. Wyszliśmy.

Droga minęłą bardzo szybko, jechaliśmy przez drogę przez którą nigdy nie jechałam. Trochę się bałam.
Harry stanął pod wielkim białym domem. Wyszedł z samochodu, otworzył mi drzwi i wysiadłam.

czwartek, 26 września 2013

Rozdział 4.


-Seksownie wyglądasz w moich ubraniach.

Obróciłam głowę, Harry stał nade mną i szeroko się uśmiechał. Usiadł obok mnie na kanapie i włączył telewizor. Przeskakiwał po kanałach, wybrał jakiś mecz piłki nożnej. Patrzyłam w ekran, ale nie skupiałam się zbytnio na meczu, chciałam wrócić do domu. Harry przysunął się bliżej mnie. Położył rękę na moim udzie, popatrzyłam na niego, skupiony był na oglądaniu telewizji. Przysunął rękę w do góry, w pobliżu mojego krocza. Odepchnęłam ją. Popatrzył na mnie i z powrotem położył na mnie rękę. Próbowałam ją odsunąć, ale zacisnął moje udo.
-Harry puść mnie -odezwałam się.
-Mogę robić co chcę -uśmiechnął się, a w jego policzkach pojawiły się dołeczki.
-Powiedziałeś, że nic mi nie zrobisz -chciałam wstać, ale złapał mnie za biodra i pociągnął na kanapę. Wylądowałam na jego kolanach.
-Nic ci nie robię - to, że mnie dotykał to może nie jest tak bardzo straszne, ale nie życzę sobie tego.
-Chcę wrócić do domu -powiedziałam i z oczu zaczęły spływać mi łzy - proszę...
-A ja chciałbym cię zerżnąć -spojrzałam z niedowierzaniem, chciałam uciec, ale wiem, że nie uda mi się to. Nie wiedziałam co mam na to odpowiedzieć.
-Co maleńka, każdy ma jakieś marzenia -wziął rękę z mojego uda i przejechał kciukiem po policzku, łzy z oczu nie przestawały lecieć -moje marzenie kiedyś się spełni.
Popatrzyłam na niego, uśmiech nie schodził mu z twarzy. Czy on zdaję sobie sprawę, że mnie rani, czy go wogule to obchodzi ? Wstał i złapał mnie za biodra, podniósł do góry. Usiadł z powrotem na kanapie ze mną na kolanach. Odpychałam go, ale on ani się nie ruszył.
-Proszę zostaw mnie ! -krzyknęłam.
-Kochanie spokojnie, siedzisz mi tylko na kolanch -odpowiedział spokojnym tonem, jakby nigdy nic.
-Nie mów tak do mnie ! -powiedziałam, wycierając rękę oczy od łez. Po co ja wracałam z tej cholernej imprezy, miałabym spokojne życie, pilnowałabym Zoe. Ona by żyła, teraz moje życie jest prawdopodobnie zagrożone. Moi rodzice pewnie się o mnie strasznie martwią, nie ma mnie już prawie całą dobę.
-Harry... Proszę, ja chce wrócić do domu -powiedziałam cicho -proszę.
-Nie możesz -zdjął mnie z kolan, posadził obok na kanapie i poszedł w stronę kuchni.
Skuliłam się i zaczęłam jeszcze mocniej płakać.
Przypomniałam sobie jak ja i Zoe trzy lata temu została moją przyjaciółką. Jak przeprowadziłam się tu z Londynu, ona jako jedyna chciała mnie bliżej poznać. Ona zawsze była przy mnie kiedy jej potrzebowałam. Zawsze mnie broniła, kiedy wredne dziewczyny śmiały się z mojej nie idealnej figury, Zoe była taka piękna. Chciała wyjechać na studia do Paryża, marzeniem jej było zostać modelką. Ale to wszystko skończyło się przez tego jednego mężczyznę. Nawet nie wiem co teraz z jej ciałem.
Moje rozmyślenia przerwał Harry, kiedy szarpnął mnie za ramię.
-Diana, chodź zjedz coś - podał mi rękę, by pomóc mi wstać, ale nie chwyciłam jej. Nie miałam ochoty nic jeść.
-Słyszysz kurwa ? -co go ugryzło, czemu mówi do mnie w taki sposób, jeszcze przed chwilą był milszy, nie odpowiadałam -Pierdolona suko, chcesz coś jeść ? -krzyknął głośniej. Jak on może mnie tak nazywać. Nie jestem suką.
-Nie -powiedziałam cicho.
-To później nie rycz z głodu, że chcesz jeść bo nie dostaniesz, dziwko.
-Nie mów tak na mnie -popatrzył na mnie zdziwioną miną i poszedł do jakiegoś pokoju.
Po około pół godziny później wrócił, przez ten czas cały czas płakałam i patrzyłam w sufit.
Usiadł obok.
-Przepraszam, nie powinienem tak na ciebie mówić -popatrzyłam na niego, jego twarz wyrażała zakłopotanie -nie jesteś suką ani dziwką. Ja jestem pieprzonym idiotą, że cię tak nazwałem. Przepraszam.
Uśmiechnęłam się słabo.
-Jedziemy dzisiaj -odparł.
-Gdzie ?
-Zobaczysz, wyprałem ci sukienkę - podziękowałam mu, a ona poszedł do łazienki. Nie mam pojęcia gdzie on chce mnie zabrać, boję się. Harry od godziny już chyba nie wychodził z łazienki, słychać było, że rozmawia z kimś przez telefon. Podeszłam do drzwi, żeby podsłuchać rozmowę.
-To do jutra -mówił Harry -tak przywiozę ją nara -szybko odskoczyłam od drzwi i usiadłam na kanapie. Drzwi otworzyły się.
-Chodź do mnie - wystawił rękę w geście bym do niego podeszła.
Wstałam i stanęłam przed nim. Przytulił mnie.
-Posprzątaj, będziemy mieć gościa. Wieczorem z tobą pojadę -puścił mnie i popchnął do przodu. Traktuje mnie jak śmiecia, nie mam zamiaru sprzątać jego domu. Ciekawe kto przyjdzie.
Poszłam do kuchni, bardzo chciało mi się pić. Postanowiłam wziąć sobie sama, bo Harry poszedł gdzieś na górę.
Otworzyłam szafkę, wyjęłam kubek i nalałam do niego soku który stał na blacie. Odwróciłam się w stronę drzwi stał w nich wściekły Harry.
-Kurwa miałaś sprzątać ! -krzyknął, a mi z ręki wypadł kubek. On jest taki zmienny, jeszcze przed chwilą mnie przepraszał.
Schyliłam się by posprzątać zbity kubek, ale złapał mnie za rękę, abym wstała.
-Ja to posprzątam idź do pokoju w którym spałaś. Od teraz to twój pokój.
Zrobiłam jak mi kazał. Usiadłam na wygodnym łóżku i zaczęłam płakać. Tego dnia często to robiłam. Popatrzyłam na zegar ścienny, widniała na nim godzina szesnasta. Nie miałam pojęcia, że jest tak późno.
Podeszłam do szafki na której leżała moja wyprana sukienka i torebeczka. Chciałam wyjąć z niej telefon, ale nie było go. Z pewnością Harry go zabrał.
Usiadłam z powrotem na łóżku. Po domu rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi.
-Diana, otwórz -usłyszałam krzyki z zza drzwi. Wstałam, wyszłam z pokoju i podeszłam do drzwi.
W drzwiach stała wysoka blondynka, na jej twarzy znajdowało się mnóstwo makijażu. Ubrana była w skąpy strój, czyli krótką sukienkę na ramiączkach i wysokie różowe szpilki. Wyglądała na prostytutkę. Czy to ten gość o którym mówił Harry ?
-O Mandy, jesteś ! -krzyknął Harry i podszedł do drzwi.
-Tak skarbie jestem  -weszła do środka i ucałowała Harry'ego przy czym szturchnęła mnie ramieniem.
-Diana idź do pokoju i nie wychodź do póki nie skończymy -blondynka złapała Harry'ego za rękę i spojrzała się na mnie z wrednym uśmiechem na twarzy -wiesz o co chodzi - Harry zmarszczył brew i odeszli do pomieszczenia obok mojego pokoju.
-Dziwka -wyszeptałam i stałam dalej wmurowana w ziemie. Zamknęłam drzwi i udałam się do swojego pokoju. Położyłam się na łóżku i zasnęłam.
          ***
Obudziłam się w środku nocy, za oknem było strasznie ciemno. Kiedy moje oczy przyzwyczaiły się do ciemności, zobaczyłam przed sobą jakiegoś człowieka. Przestraszyłam się. Zaczęłam krzyczeć. Postać zbliżyła się do mnie i usiadła obok na łóżku. Popatrzyłam na nią jeszcze raz. Harry.
To był on.
-Spokojnie kochanie to ja -po co on tu przyszedł, brzydzę się go.
-Po co tu przyszłeś ? -zapytałam. On położył palec na moje usta i przybliżył się do mnie.
Zaczął dotykać mojego uda. Chciałam się odsunąć, ale przybliżył mnie swoim ramieniem.
-Zostaw mnie.
Skierował rękę w górę na moje piersi. Drugą złapał za kant koszulki.


Wiem, rozdziały miały być codziennie, ale nie mogłam. Musiałam się uczyć. Przepraszam :)

poniedziałek, 23 września 2013

Rozdział 3.

Zjadłam jedzenie podane przez Harry'ego i od razu zrobiło mi się lepiej. Mój brzuch już nie bolał z głodu.
-Dziękuje - powiedziałam wstając z krzesła.
-Siadaj - nakazał i spojrzał z na mnie złym spojrzeniem. Zrobiłam to co kazał.
-Kiedy mogę wrócić do domu ? -zapytałam cicho i nie śmiale.
-Nie wrócisz -odparł. O co mu może chodzić, mam tu zostać ? Zabije mnie ? -to dla twojego bezpieczeństwa -dodał wstając z krzesła.
Nie odezwałam się, podszedł do mnie i złapał za rękę po czym wstałam na przeciwko niego.
-Ze mną jesteś bezpieczna -uśmiechnął się. Spojrzałam w jego oczy, okazywały one troskę, dobroć. Czy on taki jest ?
Podniósł rękę i przejechał palcem po moim policzku.
-Ja chcę wrócić do domu -odwróciłam głowę, by na niego nie patrzeć.
-Boisz się mnie ? -zapytał i podniósł moją brodę bym patrzyła mu w oczy. Tak cholernie się go bałam, ale co ja mam mu powiedzieć ?
-Boisz ? -zapytał ponownie.
-Tak -wyszeptałam.
-Nic ci nie zrobię, nie masz powodów by się mnie bać, ja nie zabiłem twojej przyjaciółki to tamten bydlak to zrobił - skoro mówi na tamtego mężczyznę w taki sposób, to co ona tam robił. ? -wierzysz mi ?
-Tak, ale dlaczego nie mogę wrócić do domu ?
-Ponieważ on będzie cię szukał, widziałaś wszystko on będzie chciał cię zabić -odpowiedział. Bałam się jeszcze bardziej, od teraz już nie jestem bezpieczna. Po co ja w ogule, wracałam sama z tamtej imprezy, mogłam zostać z Zoe, może wtedy by się tam nie znalazła ?
-Skąd Zoe się tam znalazła ?
-Zadajesz za dużo pytań skarbie, ale odpowiem ci. Byłem na imprezie u mojego przyjaciela, ty też tam byłaś. U Liama. Wtedy zjawił się on, mój kuzyn... -przerwał i odsunął się ode mnie - wyszedłem z nim i wsiadłem do samochodu, ona tam leżała, pijana. Pojechaliśmy do lasu, on ją zgwałcił, nie sprzeciwiałem się mu, miał broń, nie chciałem zginąć -zaczęłam płakać na myśl o tym co tam się stało, nie mogłam w to uwierzyć. Moja przyjaciółka została zgwałcona i zabita -później ją zabił i spotkaliśmy ciebie. Wierzysz mi ? -zapytał patrząc na mnie. Spojrzałam mu w oczy, były zaszklone. Czy on chce płakać ?
-Tak wierzę -podszedł do mnie i przytulił.
-Nie chcę by ciebie to też spotkało, zabiję gnoja -zaczął płakać. On naprawdę nie jest niczemu winny, zrobiło mi się go żal, widział to wszystko co tam się stało, a teraz ma na głowie jeszcze mnie.
-Dziękuje.
-Zostaniesz tu dzisiaj ja zaraz pojadę załatwić parę spraw -puścił mnie i poszedł do łazienki.
Usiadłam na kanapie i rozglądałam się po pomieszczeniu. Spojrzałam na swoją sukienkę, była cała brudna. Muszę się w coś przebrać, ale nawet nie mam w co. Harry wyszedł z łazienki i podał mi jakąś koszulkę i spodnie dresowe.
-Masz przebierz się, ja wychodzę. Masz nigdzie nie wychodzić i nikomu nie otwierać –rozkazał i wyszedł z domu. Nie wiem co ja mam teraz robić, nie wrócę do domu bo mogę zginąć, nie mam się czym tu zająć. Muszę zaczekać na Harry’ego.
Wzięłam ubrania, poszłam do łazienki i przebrałam się. Były o wiele za duże, z pewnością należały one do Harry’ego bo z koszulki było czuć męskie perfumy. Opłukałam twarz i wyszłam.
Usiadłam z powrotem na kanapie i spróbowałam włączyć telewizor, ale nic z tego nie udało się.  Wstałam i ruszyłam w kierunku pokoju w którym spałam, zostawiłam tam telefon. Nie doszłam do pokoju, gdy po domu rozbrzmiał się dzwonek do drzwi. Harry nie pozwolił mi nikomu otwierać. Podeszłam do drzwi dzwonek nie umilkał, przestraszyłam się. To mógł być kuzyn Harry’ego, który zabił  Zoe.
W pewnej chwili drzwi opadły na ziemię, stał w nich mężczyzna o blond włosach, wysoki w skórzanej kurtce. Poznawałam go to był kuzyn Harry’ego, chociaż wczoraj było bardzo ciemno to poznałam go.
Ruszył w moim kierunku, a ja zaczęłam uciekać do góry. Wbiegłam do pierwszego, lepszego pokoju i zamknęłam drzwi na klucz. Dobijał się do nich i krzyczał żebym otworzyła.
Rozejrzałam się po pokoju, zobaczyłam okno, podeszłam do niego i otworzyłam. Chciałam wyskoczyć, nie miałam innego wyboru. Wolę zginąć przez wyskoczenie z okna, niż przez jakiegoś kolesia który najpierw mnie zgwałci, a później brutalnie zabije. Spojrzałam jeszcze raz przez okno, było bardzo wysoko, zobaczyłam że po prawej stronie są jakieś druty. Złapałam się za jeden z nich i osunęłam się po nim na dół. Usłyszałam trzask, z pewnością kuzyn Harry’ego rozwalił drzwi. Stanęłam na ziemi i ruszyłam przed siebie. Biegłam jak najszybciej, gdy coś nagle złapało mnie za rękę. Odwróciłam głowę, był to Harry. 
Moje ciało rozluźniło się, na szczęście był to on, a nie kto inny. 
-Co tu robisz ? -zapytał, nie puszczając mojej ręki.
Nie umiałam odpowiedzieć, bałam się że jego kuzyn zaraz się tu pojawi i zabije nas.
-Diana -potrząsnął mnie za ramiona -powiedz mi co ty tu robisz, kazałem zostać ci w domu ! - krzyknął. Spojrzał na moje stopy -dlaczego nie masz butów, co się stało ?
-Bo... bo twój kuzyn, on przyszedł -nie dokończyłam bo usłyszeliśmy główne krzyki w naszym kierunku.
-Zabije go -powiedział mi do ucha Harry i poszedł w kierunku swojego kuzyna.
-O mój kochany kuzyn Harry Styles, z tą dziwką -wskazał na mnie ręką. Harry nic nie odpowiedział tylko walnął kuzyna prosto w nos.
-Spierdalaj stąd Josh, albo cię kurwa zabije -Harry zadał kolejny cios tym razem w brzuch.
-Zabije tą dziwkę, a tobie wpierdole -odpowiedział mu Josh odchodząc. Harry podszedł do mnie i owinął swoim ramieniem.
Cała się trzęsłam.
-Nie bój się, nic ci nie zrbi póki jesteś ze mną.
Ruszyliśmy w kierunku domu Harry'ego. Przez całą drogę się nie odezwał.
Weszliśmy do środka. Moje nagie stopy były całe przemarznięte, było mi zimno.
-Nic ci nie zrobił ? -podał mi swoje kapcie z szafki. Nałożyłam je.
-Nie.
Usiadłam na kanapie, Harry poszedł gdzieś na górę. Po chwili zszedł na dół.
-Seksownie wyglądasz w moich ubraniach.
-
Przepraszam za tak krótkie rozdziały, ale kiedy piszę wydają się one długie, a gdy je publikuje okazują się być krótkie. Przepraszam jeszcze raz, zmienię to. Rozdziały będą pojawiać się codziennie, czasami nawet po kilka dziennie.
 Jeśli chcecie być informowani w komentarzu podajcie swoje twittery. :)

niedziela, 22 września 2013

Rozdział 2.

Czułam, że przewracam się i uderzam głową o podłogę.

Otworzyłam oczy, leżałam na jakimś dużym łóżku. Nie wiedziałam gdzie jestem, rozejrzałam się wokoło.
Zaczęłam przypominać sobie o tym co stało się wczoraj w nocy. Impreza urodzinowa Liama, jak wracałam do domu. I to... jak ciało Zoe pojawiło się przed moimi oczami. Zaczęłam płakać, nie wiedziałam do końca czy to stało się na prawdę, czy to tylko moja wyobraźnia, bo w końcu wczoraj byłam strasznie pijana. Ale jak ja się tu znalazłam ?
Wstałam z łóżka i podeszłam do drzwi, otworzyłam je i znalazłam się w wielkim salonie. Kolejne wspomnienia z wczorajszej nocy wróciły do mnie, prawdopodobnie jestem w domu mężczyzny, który ma związek ze śmiercią Zoe, jeśli to prawda. Usłyszałam wołanie. Ktoś krzyczał moje imię. Odwróciłam się i szybko wbiegłam z powrotem do pokoju w którym spałam. Zamknęłam drzwi na klucz i usiadłam na podłodze. Nie wiedziałam co mam zrobić.
-Otwieraj to ! -krzyczał męski głos waląc pięściami o drzwi. Miał on na imię Harry... tak Harry, to on mnie tu przywiózł.
-Kurwa otwieraj ! -podeszłam do drzwi, przekręciłam kluczyk i szybko odsunęłam się w tył.
Harry podszedł do mnie i złapał z rękę. Łzy ponownie napłynęły do moich oczu.
-Zostaw mnie -wyszeptałam.
-Czemu nie otworzyłaś tych cholernych drzwi ? -zapytał -Po co ty je wogule zamykałaś ? -wykrzyczał. Spuściłam wzrok na podłogę.
-Chcesz coś jeść ?
Byłam strasznie głodna, więc odwarzyłam się odpowiedzieć -tak.
Ruszyliśmy w kierunku jadalni.
-Siadaj -wskazał ręką na krzesło przy stole. Usiadłam.
-To ty zabiłeś Zoe ? -zapytałam. Nie wiem co we mnie wstąpiło, żeby pytać, ale zrobiłam to.
-Nie zabiłem jej -odpowiedział odchodząc w kierunku lodówki.
Nie odezwałam się, bo w końcu co mam mu odpowiedzieć -Znałaś ją ?
-Tak, to była moja przyjaciółka -w oczach pojawiły się łzy.
-Przykro mi, ale ja jej nie zabiłem -wyciągnął z szafki płatki i wsypał je do miski z mlekiem.
-Więc kto to zrobił ? -podniosłam lekko głos.
-Zamknij mordę bo ciebie to ja zabije ! -odwrócił się do mnie i uniósł rękę do góry. Gdyby był bliżej mnie z pewnością by mnie uderzył.
-Przepraszam -wybełkotałam i opuściłam głowę w dół.
-Ciesz się, że nie zostałaś z tamtym kolesiem w lesie. Już byś kurwa nie żyła -podszedł z miską płatków z mlekiem i podał mi pod nos.
-Dziękuję -popatrzyłam na niego i lekko się uśmiechnęłam.

-
2 rozdział gotowy. Liczę na komentarze.

Rozdział 1.

-Źle się czuję, wracajmy do domu -powiedziałam do leżącej na barze Zoe -Słyszysz ? -szarpnęłam ją za ramię, nie reaguję -Dobra ja wracam do domu.
Odeszłam od niej i podeszłam jeszcze na chwilę do Liama -Dzięki za zaproszenie, ja wracam do domu, źle się czuję.
-To zostań na noc -zaproponował.
-Nie dzięki wrócę do domu, rodzice kazali mi wrócić o 1, a jest... -spojrzałam na zegarek, który wisiał na ścianie - trzecia, ja spadam. Pa.
-Pa -przytulił mnie na pożegnanie. Otworzyłam drzwi i wyszłam na dwór. Było zimno, a ja mam na sobie tylko krótką sukienkę bez ramiączek. Teraz nawet nie wiem jak ja dojdę do domu, mam 20 km z tąd do domu, a w okolicy nie ma żadnego przystanku. Nikt mnie raczej nie zawiezie, wszyscy są pijani. No cóż... nie przemyślałam tego. Muszę wrócić na piechotę.
Ruszyłam przed siebie. Szłam dróżką obok samego lasu, nic w około. Po kilkunastu minutach drogi usłyszałam krzyki, przestraszyłam się. Nie wiedziałam co zrobić. Dochodziły one z lasu. Podeszłam bliżej do miejsca z którego dochodziły krzyki. Cisza, krzyki umilkły. Odsunęłam się. Krzaki zaczęły się poruszać, coś z nich wyskoczyło. Odwróciłam się i odsunęłam jak najdalej. Zobaczyłam nagie ciało, mojej przyjaciółki Zoe. Łzy napłynęły do moich oczu. Czy ona żyje, skąd się tu znalazła ? Podeszłam do niej. Twarz miała całą we krwi. Pochyliłam się nad nią, nie żyje. Zaczęłam krzyczeć. Nie mogłam opanować łez, moja najlepsza przyjaciółka nie żyje. Co ja mam teraz robić ? Co z jej ciałem, dzwonić na pogotowie ? Nie wiem.
Moje myśli przerwała czyjaś rozmowa.
-Co ty kurwa zrobiłeś ? Miałeś jej nie zabijać ! -mówił jakiś mężczyzna. Słyszałam też ich kroki, zbliżali się w moim kierunku. Wstałam i zaczęłam biec w kierunku domu Liama.
Po chwili poczułam, że się przewracam. Chciałam się szybko podnieść, ale czyjeś ręce złapały mnie za biodra i podniosły w górę. Postawił mnie na ziemię. Chciałam uciec, ale złapał mnie za nadgarstek.
Było ciemno, nie widziałam jego twarzy.
-Puść mnie ! -krzyczałam przez płacz. Nie odpowiedział, szarpnął mnie za ręke i pociągnął w kierunku gdzie leżała Zoe.
-Zabiłeś ją ! -krzyknęłam, ale pożałowałam tego.
-Ciebie też zaraz mogę -odpowiedział, jego słowa jeszcze bardziej mnie przeraziły.
Lepiej już się nie odzywać, bo spełni swoja groźbę.
Doszliśmy do miejsca w którym leżało ciało. Nie mogłam na to patrzeć. Nad Zoe stał drugi mężczyzna. Zdjął swoją kurtkę i owinął ją. Mężczyzna, który mnie trzymał puścił mnie i popchnął w kierunku drugiego.
-Masz tu dziwkę, teraz twoja kolej -co on ma na myśli ? -Ja zajmę się tą zdechłą suką, jedź do swojego domu. Zadzwonię. -jak on tak może mówić o mojej zmarłej przyjaciółce w taki sposób ? Ale to nie było najgorsze, to on ją zabił.
Mężczyzna złapał mnie za nadgarstek i ruszył w kierunku lasu. Nie odzywał się przez całą drogę. Po długiej drodze doszliśmy na drogę. Stanęliśmy pod dużym samochodem. -Wsiadaj - odezwał się w końcu.
Puścił mój nadgarstek, obszedł samochód i wsiadł do auta. Otworzyłam drzwi i wsiadłam od strony pasażera.
Odpalił silnik, ruszył.
Patrzyłam w szybę, cała się trzęsłam i płakałam. On na pewno mi coś zrobi.
-Jak masz na imię ? -zapytał. Nie odpowiedziałam.
-Masz mi powiedzieć kurwa jak masz na imię !
-Diana -odpowiedziałam cicho i wybuchłam jeszcze większym płaczem.
Dojechaliśmy pod wielki dom. Okolica wyglądała bogato. Muszą mieszkać tu bogaci ludzie.
-Wysiadamy.
Zrobiliśmy to o co kazał i podeszliśmy pod dom.
-Jak masz ty na imię ? - zapytałam cicho.
-Harry.
Spojrzałam na jego twarz, miał piękne zielone oczy, brązowe loki, wyglądał na nie wiele starszego ode mnie.
Harry otworzył drzwi popchnął mnie do środka. Było strasznie ciemno.
Złapał mnie za rękę i prowadził w jakimś kierunku. Usłyszałam jak otwiera jakieś drzwi. Puścił moją rękę  i popchnął w przód.
Czułam, że spadam na dywan. Uderzyłam głową w podłogę.