Obróciłam głowę, Harry stał nade mną i szeroko się uśmiechał. Usiadł obok mnie na kanapie i włączył telewizor. Przeskakiwał po kanałach, wybrał jakiś mecz piłki nożnej. Patrzyłam w ekran, ale nie skupiałam się zbytnio na meczu, chciałam wrócić do domu. Harry przysunął się bliżej mnie. Położył rękę na moim udzie, popatrzyłam na niego, skupiony był na oglądaniu telewizji. Przysunął rękę w do góry, w pobliżu mojego krocza. Odepchnęłam ją. Popatrzył na mnie i z powrotem położył na mnie rękę. Próbowałam ją odsunąć, ale zacisnął moje udo.
-Harry puść mnie -odezwałam się.
-Mogę robić co chcę -uśmiechnął się, a w jego policzkach pojawiły się dołeczki.
-Powiedziałeś, że nic mi nie zrobisz -chciałam wstać, ale złapał mnie za biodra i pociągnął na kanapę. Wylądowałam na jego kolanach.
-Nic ci nie robię - to, że mnie dotykał to może nie jest tak bardzo straszne, ale nie życzę sobie tego.
-Chcę wrócić do domu -powiedziałam i z oczu zaczęły spływać mi łzy - proszę...
-A ja chciałbym cię zerżnąć -spojrzałam z niedowierzaniem, chciałam uciec, ale wiem, że nie uda mi się to. Nie wiedziałam co mam na to odpowiedzieć.
-Co maleńka, każdy ma jakieś marzenia -wziął rękę z mojego uda i przejechał kciukiem po policzku, łzy z oczu nie przestawały lecieć -moje marzenie kiedyś się spełni.
Popatrzyłam na niego, uśmiech nie schodził mu z twarzy. Czy on zdaję sobie sprawę, że mnie rani, czy go wogule to obchodzi ? Wstał i złapał mnie za biodra, podniósł do góry. Usiadł z powrotem na kanapie ze mną na kolanach. Odpychałam go, ale on ani się nie ruszył.
-Proszę zostaw mnie ! -krzyknęłam.
-Kochanie spokojnie, siedzisz mi tylko na kolanch -odpowiedział spokojnym tonem, jakby nigdy nic.
-Nie mów tak do mnie ! -powiedziałam, wycierając rękę oczy od łez. Po co ja wracałam z tej cholernej imprezy, miałabym spokojne życie, pilnowałabym Zoe. Ona by żyła, teraz moje życie jest prawdopodobnie zagrożone. Moi rodzice pewnie się o mnie strasznie martwią, nie ma mnie już prawie całą dobę.
-Harry... Proszę, ja chce wrócić do domu -powiedziałam cicho -proszę.
-Nie możesz -zdjął mnie z kolan, posadził obok na kanapie i poszedł w stronę kuchni.
Skuliłam się i zaczęłam jeszcze mocniej płakać.
Przypomniałam sobie jak ja i Zoe trzy lata temu została moją przyjaciółką. Jak przeprowadziłam się tu z Londynu, ona jako jedyna chciała mnie bliżej poznać. Ona zawsze była przy mnie kiedy jej potrzebowałam. Zawsze mnie broniła, kiedy wredne dziewczyny śmiały się z mojej nie idealnej figury, Zoe była taka piękna. Chciała wyjechać na studia do Paryża, marzeniem jej było zostać modelką. Ale to wszystko skończyło się przez tego jednego mężczyznę. Nawet nie wiem co teraz z jej ciałem.
Moje rozmyślenia przerwał Harry, kiedy szarpnął mnie za ramię.
-Diana, chodź zjedz coś - podał mi rękę, by pomóc mi wstać, ale nie chwyciłam jej. Nie miałam ochoty nic jeść.
-Słyszysz kurwa ? -co go ugryzło, czemu mówi do mnie w taki sposób, jeszcze przed chwilą był milszy, nie odpowiadałam -Pierdolona suko, chcesz coś jeść ? -krzyknął głośniej. Jak on może mnie tak nazywać. Nie jestem suką.
-Nie -powiedziałam cicho.
-To później nie rycz z głodu, że chcesz jeść bo nie dostaniesz, dziwko.
-Nie mów tak na mnie -popatrzył na mnie zdziwioną miną i poszedł do jakiegoś pokoju.
Po około pół godziny później wrócił, przez ten czas cały czas płakałam i patrzyłam w sufit.
Usiadł obok.
-Przepraszam, nie powinienem tak na ciebie mówić -popatrzyłam na niego, jego twarz wyrażała zakłopotanie -nie jesteś suką ani dziwką. Ja jestem pieprzonym idiotą, że cię tak nazwałem. Przepraszam.
Uśmiechnęłam się słabo.
-Jedziemy dzisiaj -odparł.
-Gdzie ?
-Zobaczysz, wyprałem ci sukienkę - podziękowałam mu, a ona poszedł do łazienki. Nie mam pojęcia gdzie on chce mnie zabrać, boję się. Harry od godziny już chyba nie wychodził z łazienki, słychać było, że rozmawia z kimś przez telefon. Podeszłam do drzwi, żeby podsłuchać rozmowę.
-To do jutra -mówił Harry -tak przywiozę ją nara -szybko odskoczyłam od drzwi i usiadłam na kanapie. Drzwi otworzyły się.
-Chodź do mnie - wystawił rękę w geście bym do niego podeszła.
Wstałam i stanęłam przed nim. Przytulił mnie.
-Posprzątaj, będziemy mieć gościa. Wieczorem z tobą pojadę -puścił mnie i popchnął do przodu. Traktuje mnie jak śmiecia, nie mam zamiaru sprzątać jego domu. Ciekawe kto przyjdzie.
Poszłam do kuchni, bardzo chciało mi się pić. Postanowiłam wziąć sobie sama, bo Harry poszedł gdzieś na górę.
Otworzyłam szafkę, wyjęłam kubek i nalałam do niego soku który stał na blacie. Odwróciłam się w stronę drzwi stał w nich wściekły Harry.
-Kurwa miałaś sprzątać ! -krzyknął, a mi z ręki wypadł kubek. On jest taki zmienny, jeszcze przed chwilą mnie przepraszał.
Schyliłam się by posprzątać zbity kubek, ale złapał mnie za rękę, abym wstała.
-Ja to posprzątam idź do pokoju w którym spałaś. Od teraz to twój pokój.
Zrobiłam jak mi kazał. Usiadłam na wygodnym łóżku i zaczęłam płakać. Tego dnia często to robiłam. Popatrzyłam na zegar ścienny, widniała na nim godzina szesnasta. Nie miałam pojęcia, że jest tak późno.
Podeszłam do szafki na której leżała moja wyprana sukienka i torebeczka. Chciałam wyjąć z niej telefon, ale nie było go. Z pewnością Harry go zabrał.
Usiadłam z powrotem na łóżku. Po domu rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi.
-Diana, otwórz -usłyszałam krzyki z zza drzwi. Wstałam, wyszłam z pokoju i podeszłam do drzwi.
W drzwiach stała wysoka blondynka, na jej twarzy znajdowało się mnóstwo makijażu. Ubrana była w skąpy strój, czyli krótką sukienkę na ramiączkach i wysokie różowe szpilki. Wyglądała na prostytutkę. Czy to ten gość o którym mówił Harry ?
-O Mandy, jesteś ! -krzyknął Harry i podszedł do drzwi.
-Tak skarbie jestem -weszła do środka i ucałowała Harry'ego przy czym szturchnęła mnie ramieniem.
-Diana idź do pokoju i nie wychodź do póki nie skończymy -blondynka złapała Harry'ego za rękę i spojrzała się na mnie z wrednym uśmiechem na twarzy -wiesz o co chodzi - Harry zmarszczył brew i odeszli do pomieszczenia obok mojego pokoju.
-Dziwka -wyszeptałam i stałam dalej wmurowana w ziemie. Zamknęłam drzwi i udałam się do swojego pokoju. Położyłam się na łóżku i zasnęłam.
***
Obudziłam się w środku nocy, za oknem było strasznie ciemno. Kiedy moje oczy przyzwyczaiły się do ciemności, zobaczyłam przed sobą jakiegoś człowieka. Przestraszyłam się. Zaczęłam krzyczeć. Postać zbliżyła się do mnie i usiadła obok na łóżku. Popatrzyłam na nią jeszcze raz. Harry.
To był on.
-Spokojnie kochanie to ja -po co on tu przyszedł, brzydzę się go.
-Po co tu przyszłeś ? -zapytałam. On położył palec na moje usta i przybliżył się do mnie.
Zaczął dotykać mojego uda. Chciałam się odsunąć, ale przybliżył mnie swoim ramieniem.
-Zostaw mnie.
Skierował rękę w górę na moje piersi. Drugą złapał za kant koszulki.
Wiem, rozdziały miały być codziennie, ale nie mogłam. Musiałam się uczyć. Przepraszam :)